Isabella Swan delikatnie przeczesała włosy szczotką. Wzięła głęboki oddech i wyszła na dwór. Chłodny wiaterek przywołał ją do rzeczywistości. Uspokój się nakazała sobie w myślach dziewczyna. Wsiadła do swej sędziwej furgonetki i włożyła kluczyk do stacyjki. Uśmiech zamajaczył na jej twarzy. Jeszcze chwila i zobaczy Edwarda.
W wiecznie zimnym i zasnutym ciemnymi chmurami miasteczku Forks Bella mieszkała już dłuższy czas. Jednak jej życie stało się jeszcze bardziej pogmatwane niż wcześniej. Poznała bowiem Edwarda Cullena, najprzystojniejszego chłopaka w szkole. Dowiedziała się, że jest wampirem. Że jej krew kusząco pachnie, że Edward chciał ją zabić i się w nim zakochała. Jej pogmatwane losu jeszcze bardziej się pokręciły. Śmiała się, wspominając dawne czasy. Jak mogła nie znać Edwarda, swojego obecnego chłopaka. "Chłopak" to za mało, by określić rolę Edwarda w jej życiu. Był w centrum uwagi. Świat obracał się tylko wokół niego.
Skręciła w wąską uliczkę prowadzącą do domu państwa Cullenów. Przez kolejne pięć kilometrów przygotowywała się do spotkania z Rosalie- siostrą Edwarda, która jako jedyna z jego rodziny jej nie polubiła. Bella nie wiedziała czemu.
Kiedy kamienie na podjeździe eleganckiego domu zachrobotały pod kołami furgonetki, usłyszała ciche polecenie. Nie idź do nich!
Głos był znajomy. Należał do drugiej najważniejszej w jej życiu osoby- Jacoba Blacka. Ona kochała Edwarda, Jacob ją. Co gorsza, Jacob był wilkołakiem, odwiecznym wrogiem wampirów. Więc nie byli w stanie się pogodzić.
Nie słuchając głosiku, wysiadła z furgonetki i ruszyła w stronę domu. Jednak niepotrzebnie. Edward czekał na ganku, dziwnie zgarbiony. Bella weszła do domu. Za nią ruszył młody Cullen.
-Czekałem na ciebie.-szepnął, gdy znaleźli się w środku. Głos miał inny, wcale niepodobny do jego aksamitnego barytonu.
-Wiem.-powiedziała Bella. Wtedy Edward się wyprostował i uśmiechnął złośliwie.
Jego zwykle złote oczy, teraz jaśniały szkarłatem. Spoglądał nimi na dziewczynę łakomie, jakby była pysznym deserem. Po wardze ciekła stróżka krwi, bynajmniej nie zwierzęcej.
-Och, nie w tym znaczeniu. Byłem tylko...głodny.-zaśmiał się cicho.
-Ale...nie rozumiem.-wyjąkała Bella. On wydał się zniecierpliwiony.
-Jak to nie rozumiesz?- wywrócił oczami.-Więc ci opowiem. Po odwiedzeniu dworu Volturich, wiesz, tych wampirów z Włoch, zacząłem się zastanawiać nad ich propozycją. W końcu wizja władzy wydała mi się wyjątkowo kusząca. Więc wróciłem do Włoch i im to powiedziałem. Aro szczególnie się ucieszył. Jednak Kajusz trochę mniej. Kazał mi więc zabić cała rodzinę. Mogłem oszczędzić tylko Alice. Ma przecież dar. Więc wczoraj wróciłem do domu. odwiedziłem Carlisla w jego gabinecie. Cichutko z nim skończyłem. Gdyby nie Esme... Ech, a mogło zostać jej jeszcze kilka minut życia.-szyderczy śmiech poniósł się echem po opustoszałym domu.
Bella wiedziała, ze to nie koniec. Że dowie się straszniejszych rzeczy. Mimowolnie zadrżała.
-Więc z nią też skończyłem.-ciągnął swą opowieść Edward.-Potem zabiłem Rose i Emmeta. Na koniec zostawiłem sobie Jaspera. Był na polowaniu z Alice. Zaskoczyłem ich. Powiedziałem o wszystkim Alice. Zechciała dołączyć. No, ale Jasper razem z nią. Więc, by nie przeszkadzał, zabiłem go. Wtedy Alice się wkurzyła i ją też zabiłem. Zgłodniałem, więc pora na deser.-zbliżył się do niej i odsłonił zęby. Dziewczyna zaś stała w miejscu, sparaliżowana strachem. Mogłaś wysłuchać Jacoba. Ten jeden jedyny raz. Myśli Belli krążyły teraz tylko wokół miłości do Jake'a.
Straszliwy ryk przerwał przygotowanie do uczty. Ogromny rdzawy basior wskoczył do pokoju. Za nim dwa kolejne. Jeden odtrącił Bellę w bok. Z ogromnej dziury w ścianie wyłoniła się znajoma twarz.
-Sam! Ratuj!-krzyknęła Bella i osunęła się na ziemię.
-Chłopaki! Mamy ją!-Sam Uley wziął nieprzytomną Bellę na ręce i biegiem ruszył w stronę lasu.
***
Jacob siedział przygarbiony przy łóżku Belli i gorączkowo szeptał jej imię.
-Jake, ona żyje.-szepnął Embry. Nie dotarło to jednak do chłopaka. Jego stan był teraz zależny od stanu Belli. Nagle ona zatrzepotała powiekami.
-Boże, Bella. Ty żyjesz.-odetchnął z ulgą chłopak. Zmierzwił włosy i uśmiechnął się do niej.
-Jake? Jacob? Edward?-zmieniała wyszeptane imiona w pytania. Przy tym ostatnim Jacobowi zaczęły trząść się ręce.
-Nie wspominaj tej cholernej pijawki.-warknął.-Chciał cię zabić.
-Spokojnie. Stary, wszystko będzie dobrze.-tym razem to Quil zaczął uspokajać kumpla. Powoli drgawki mijały. Tymczasem Bella znów zapadła w sen.
-Ten krwiopijca żyje. I chce zabić Bellę. Będzie dobrze?!-wręcz wykrzyczał ostatnie zdanie. Reszta sfory spojrzała na niego ze współczuciem. Cóż, Jacob był bezsensownie w niej zakochany, być może ją sobie wpoił. Obiecał Edwardowi Cullenowi śmierć. A on zawsze dotrzymuje obietnic.
-Jacob, można na słówko?-zapytał Sam. Jake westchnął i wyszedł. Szli ładny kawałek, aż do końca ogromnego lasu.
-Słuchaj. Bella musi się przenieść do La Push. Inaczej zginie.-powiedział poważnie Sam.
-Wiem. Lecę porozmawiać o tym z Charliem.-dał susa do przodu i eksplodował. Rdzawy basior ruszył w stronę szosy. Sam tylko mruknął coś niezrozumiale i wrócił do reszty chłopaków.
Twoje zamówienie została wykonane.
OdpowiedzUsuńszabloland.blogspot.com
^^
PRZEPRASZAM ZA SPAM.
Tylko prośba. Jak to dodać, bo to mój pierwszy taki szablon i nie mam pojęcia, co robić.
UsuńJej, nie wiedziałam, że masz takiego bloga, dobrze, że mnie dużo nie ominęło :)
OdpowiedzUsuńUśmiech zamajaczył jej na twarzy
Brzmi to trochę nie tak jak powinno. Ja napisałabym:
Uśmiech zagościł jej na twarzy. LUB Uśmiech zamajaczył się na jej twarzy.
Brzmi to bardziej logicznie.
W wiecznie zimnym i zasnutym ciemnymi chmurami miasteczku Forks(,) Bella mieszkała już dłuższy czas.
No(,) ale Jasper razem z nią
Ogółem podoba mi się, link do szabloniarni masz w zakładce Inne Potrzeby, to ten pierwszy co widnieje :)Ale nie rozumiem po co Ci nowy szablon skoro ten jest cudowny ♥
Szkoda, że zrobiłaś z Edwarda takiego potwora ;/