piątek, 12 października 2012

2. Obraz nędzy i rozpaczy

 Mijały kolejne tygodnie. Bella zamieszkała w La Push, u Jacoba. Dnie spędzała głównie z Billym. Przecież jej kumpel tropił wampira. Ze stanu hibernacji uczuciowej popadła w depresję. Było to tak, jak po wyjechaniu Edwarda. Lecz teraz on nie wyjechał, tylko chciał ją zabić. Wystarczyło tylko kilka słów Volturich, by go przekabacić.
 Tymczasem Jacob również był na skraju wytrzymałości nerwowej. Nie miał pewności, czy kiedy wróci do domu, Bella będzie żywa. Już nie chodziło o tą pijawkę. Bał się, że z rozpaczy Bella popełni samobójstwo. Była bardzo stała w uczuciach. Nie taka, jak inne nastolatki w jej wieku. Dużo bardziej dorosła.
 -Jake? Mam dla ciebie małą propozycję.-poinformował go pewnego razu Jared, wesoło zacierając ręce.
 -Tak?-chłopak otrząsną się z własnych myśli.
 -Damy ci dwa dni z Bellą. Ja i Sam ruszamy tropić Cullena. Co ty na to?-uśmiechnął się, widząc Jacoba, który oszalał z radości.
 -Jasne, że tak! Kurczę, Jared! Dzięki, stary!
 -Okey. Idę, zanim mnie pocałujesz.-zażartował Jared i uścisną rękę Jacoba. Ten drugi, nie czekając, pobiegł do domu.
 -Bells! Wróciłem! Mam dla ciebie niespodziankę!-darł się od progu. Zza ściany wychyliła się Bella. Chłopak przeżył szok. Pierwszy raz od jej oprzytomnienia mógł ją dokładnie zobaczyć.
 Wyglądała niczym obraz nędzy i rozpaczy. Strasznie schudła. Ciuchy wisiały na niej, jak szmaty. Ręce i nogi były niczym gałązki. Zatłuszczone włosy zwisały w strąkach. Twarz była chuda i widać było wystające kości policzkowe.
 -Szału nie robię, co?-szepnęła cicho, gdy zauważyła, że Jacob tak ją ogląda.
 -Co...się...stało?-wydukał oniemiały.
 -Pomyślmy? Miłość mego życia mnie rzuciła. A tak. Nie zapominajmy, że Edward to wampir, więc miał mnie przy okazji zjeść. Coś jeszcze chcesz wiedzieć?-zapytała sarkastycznie. Udawała twardą, jednak było widać, że oczy jej wilgotnieją.
 -Och, Bella. Wybacz.-szepnął Jake i spróbował ją przytulić. Ona go odepchnęła.
 -Masz, czego chciałeś!-spróbowała krzyknąć, lecz marnie jej to wyszło. A potem przestała ukrywać łzy. Po prostu się rozpłakała.
 W korytarzu pojawił się Billy. Miał przygaszoną minę. Stało się coś złego. Coś, co załamie Bellę.
 -Charlie nie żyje. Zabił go... Cullen.-powiedział cicho. Wtedy Bella wydała z siebie coś w rodzaju ryku zranionego zwierzęcia. A potem osunęła się na ziemię niczym szmaciana lalka.
 -Musiałeś powiedzieć jej to teraz?-warknął na ojca Jake.
 -Tak. Ma prawo wiedzieć.-odparł Billy, jednak ze strachem patrzył na nieprzytomną dziewczynę. Jacob mruknął coś, żeby nie pogarszać jej stanu. Wziął ją delikatnie na ręce i zniósł do swojego pokoju. Ułożył ją na łóżku i szczelnie przykrył kocem. Była zimna, jak lodówka.
 -Hej, hej! Jest tu kto?! Jacob!-rozległy się krzyki w głębi domu. Przyszedł Quil.
 -Nie drzyj się tak.-głowa Jake'a ukazała się w szparze pomiędzy drzwiami.
 -Czemu? A zresztą. Słyszałem, że masz wolne. Planujesz już jakiś wypad z Bellą?-z jego uśmiechniętych ust zaczął się wylewać potok słów.
 -Nic nie planuję. Bella jest obecnie nieprzytomna.-mruknął i zniknął w swoim pokoju.
 -Jak to?-zapytał Quil. Wszedł za Jacobem do niewielkiego pomieszczenia, w którym znajdowała się chora.
 -Idę na patrol. Zostaniesz z nią?-poprosił Jake. Quil tylko kiwnął głową.
                                                            ***
 Witaj Jacob. Co u Belli? Zapytał Embry. Byli już wilkami i wszystkie ich myśli były na widoku.
 Nic. Jest z nią Quil. Mruknął niechętnie chłopak. W jego myślach pojawił się obraz niedawnej rozmowy z ojcem i Bellą. Embry z zaskoczenia aż pomylił krok. Zarył błoto pyskiem i jęknął. Jednak szybko się podniósł.
 Zabił? Ojca Belli? CHARLIEGO?! Ostatnie słowo wykrzyczał w swoich myślach.
 Tak. Ona jest załamana. Leży nieprzytomna. Dlatego jest z nią Quil. Wyjaśnił Jacob i przyspieszył.
 Jake! Myślałem, że jesteś z Bellą. Dołączył się do rozmowy Sam. Jacob westchnął i znów przypomniał sobie tą rozmowę. Sam na chwilę zdębiał.
 Do domu! Ale już! Rozkazał. Potem zawył na alarm i w ich głowach rozbrzmiały myśli wszystkich członków sfory.
 Co jest? Co zrobiła pijawa?  Leah zareagowała najszybciej. Sam spojrzał na nią zdziwiony.
 Wiesz? zapytał.
 Po La Push i Forks grasuje stuknięty wampir. Chce zabić Bellę i nie cofnie się przed niczym. No, zabił też swoją rodzinę. Wielbi pewnych włoskich zabójców, którzy go omamili. Wystarczy? Sarkastyczna wypowiedź dziewczyny zbiła wszystkich z tropu. Musiała naprawdę przykładać się do patroli i raportów, skoro wiedziała już dosyć dużo.
 Tym razem zbił Charliego. Powiedział spokojnie Jacob i jego głos zniknął.

3 komentarze:

  1. Ale zrobiłaś z Edwarda potwora! Ojejciu.
    Rozdział wspaniały. Biedna Bella...
    Cóż, pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Z góry przepraszam za spam, ale nie ma nigdzie strony SPAM


    [SPAM]
    Anioły od wieków stoją przy nas i obserwują. Patrzą na to co dobre, ale i na to co złe. Są skłonne otworzyć bramy Raju przed każdym, kto się do nich zgłosi i zgodnie ze swą mądrością udzielają różnych łask. Najlepszym, absolutnie utalentowanym i obdarzonym godną podziwu lekkością pióra, wręczają złote lub platynowe szarfy, by jaśnieli przykładem. Innym, nieobdarzonym przez los tak wspaniałym talentem, dają liczne rady i zwykłe, czarne szarfy. Są one znakiem, że ktoś coś próbuje, czegoś chce się nauczyć, ale daleka droga jeszcze przed nim. Na razie nie jest w stanie jaśnieć niczym gwiazda nad anielskim orszakiem, ale w przyszłości... Kto wie?
    Chcesz się przekonać, na którą szarfę zasłużyłeś? Czy powinieneś jaśnieć nad innymi, czy może z zazdrością spoglądać na tych, którzy u góry tworzą swe arcydzieła w blasku platyny? Zgłoś się! Chętnie przyjmiemy Cię w bramach Raju:
    http://raj-ocen.blogspot.com

    Anieli chętnie przyjmą w swe szeregi braci i siostry (rekrutacja otwarta).

    OdpowiedzUsuń
  3. [Re:] Dziękuje, dziękuję, dziękuje :) Strasznie i miło :) Mam nadzieję, że nie zawiodę w olejnych rozdziałach :)

    OdpowiedzUsuń